piątek, 18 września 2015

nie zawsze idealnie

Hej myszki! Długo nie pisałam, ale jakoś nie miałam się czym pochwalić :( co raz bardziej ciągnie mnie do jedzenia i zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Czuję, że przytyłam, widzę to po udach. Zaczęłam teraz więcej ćwiczyć, ale przeraża mnie to. Jest bardzo trudno, a do tego wszystkiego szkoła :/ marzę już o jakimś długim wolnym, co prawda teraz miałam czwartek i piątek wolny, ale to nie to samo. Z jednej strony chcę już jakieś święta, ale z drugiej to jedzenie, ciastka, wigilia... Mam pecha, że u mnie wszyscy są wierzący, ja jedyna chyba mam inne odchyły :P pada deszcz, ja zaraz chyba biorę się za jakąś książkę i zrobię sobie kubek zielonej herbatki. Wam też tak zimno?

Bilans:
Śniadanie: Jogurt 7 Zbóż Truskawkowy (124) + 2 chlebki (38)
Lunch: Kawa z cukrem (20)
Obiad: Kotleciki sojowe (111) + pieczony ziemniak (78) + jogurt nat. z czosnkiem "sos" (43)
Kolacja: 3 chelbki (57) + 2,5 wafli ryżowych (90)
Razem: 561

Ćwiczenia:

  • T.R Sexy ABS
  • Booty Shaking Towel
  • Ballerina Legs
  • Rowerek 25 minut
Zmieniłam plan ćwiczeń i dodałam trochę więcej na każdą partię ciała
Właśnie, co uważacie o Coli Zero? Można pić? Dzisiaj naszła mnie ochota na słodkie i kupiłam sobie pół litrową taką colę, ona serio nie ma kcal? Bo jeżeli tak, to chciałabym po nią częściej sięgać, przynajmniej wtedy, kiedy chce mi się jakiś węglowodanów.

Ogólnie te wafelki i wasę dzisiaj podjadałam i szczerze mam to wszystko na sumieniu. Nie wiem, co się podziało.. Miałam w planach wychodzenie z diety i przeniesienie się na 1000 ale dopiero jakoś pod koniec listopada, nawet nie sądziłam, że tak się rzucę na żarcie. Oczywiście w między czasie czeka mnie urodzinowy weekend i chyba sami wiecie co to znaczy. Mam już obiecane trufle, ogromnego lizaka, schoko bons i obiad w restauracji. Wiem nie powinnam etc ale jeden taki dzień :)

Jest juz lepiej, jem co raz mniejsze porcje. Obiad co prawda zjadłam jakąś godzinę temu, bo miałam dziś sporo do zrobienia. Wiem, że ten weekend zawaliłam, od następnego biorę się solidnie w garść. Muszę zejść do 50.
Uaktywniam się, więc jeśli chcecie o coś pytać czy coś, to śmiało! ASK
Trzymajcie się chudo i życzcie mi powodzenia! :*




poniedziałek, 14 września 2015

ciężki poniedziałek

Witajcie chudzinki! Nie wiem, czy mam jakąś paranoję, ale cały czas wydaje mi się, że po moim sobotnim napadzie przytyłam. U mnie najbardziej widać to po brzuchu. Jednak kości miednicy wystają normalnie, brzuch wydaje się niewiele zmienić, a ja myślę, że i tak coś jest nie tak. Może przesadzam, ale się boję. Nie chcę, aby wszystko poszło na marne. Co raz częściej odczuwam głód i bóle brzucha, ale nie takie do wytrzymania. Bóle są niesamowicie mocne, że nie mogę się ruszać, nawet złapać oddechu. Muszę coś zjeść bo nie wytrzymuję, tak boli. Spokojnie, "jem" wtedy owoce. W szkole też się nie przejadam. Dzisiaj zabrałam sobie nektarynkę, ale miałam tylko 5 godzin, więc nawet jej nie zjadłam. W szkole miałam dziś kartkówkę, na szczęście wszystko pamiętałam. Chcę jak najszybciej środę, bo mam już wolne. W czwartek i piątek moja klasa jedzie na wycieczkę integracyjną, ja nie jadę, bo już tam byłam. W piątek mam w planach wreszcie jechać do galerii kupić sobie kurtkę i do ikei po jakieś lustro. Tak w ogóle wreszcie przyszedł mi telefon. Jutro lekcje do 17... :/

Bilans:
Śniadanie: Twarożek (90) + pomidor (22)
Lunch: Kawa z cukrem (52)
Obiad: Ryż (112) + sałatka (38) + herbata zielona (2)
Podwieczorek: Gotowany burak (34) + winogrona (104)
Kolacja: Omlet na ostro z cebulą (135) + herbata (2)
Razem: 591

Ćwiczenia:

  • rowerek 35 minut
  • cardio
Więcej ćwiczeń nie dałam rady, ledwo się na nogach trzymam. Będę uciekać, trzymajcie się!


niedziela, 13 września 2015

Hej kochani... nie było mnie tu kilka dni, zaraz powiem czemu. Otóż przez ten czas zastanawiałam się czy nie odejść. Wydawało mi się, że tu nie pasuję, nie potrafię dokładnie przestrzegać wyznaczonej sobie diety. Nie umiałam. Wszystko zaczęło się od tego, że zjadłam jednego batonika i potem poleciałam. Jadłam wszystko co znalazłam, na co miałam ochotę. Musiałam mieć coś w buzi i tym razem gumy nie wystarczyły. Myślałam sobie, czemu nie. Przez to wszystko mi poleciało. Szybko się opamiętałam, ale było już za późno, bo nie miałam nawet jak się tego pozbyć. Wymioty nie wchodziły w grę, bo rodzice byli w domu. Ćwiczyłam dużo, ale po czasie, większość już się odłożyła. Cholera, nie wiem co mi się stało. W jednej chwili zapomniałam o diecie i o postanowieniach. Wszystko tak jakby wyparowało, a w głowie miałam jedynie czasy, kiedy jadłam co chciałam bez liczenia ani ćwiczeń. Dopiero wieczorem uświadomiłam sobie brzydką prawdę - zeżarłam tyle kalorii. Karciłam się tylko w myślach "i co grubasie, jeszcze Ci mało"? Nienawidzę siebie za to! Nic mi się nie udaje, nic mi nie wychodzi. Nie nadaję się do niczego. Nie potrafię nawet powiedzieć nie głupiemu jedzeniu, więc jakim prawem mogę nazywać siebie motylkiem? Jakim prawem mogę udzielać rad innym czy pisać tu, skoro zamiast diety ja wpadłam w wir kalorii! Głupi weekend. Miał być super, idealny a wyszło znowu jak zawsze. Miałam dzisiaj nic nie jeść, ale pomyślałam, że głodówka to nie rozwiązanie. Sama muszę stawić czoła temu paskudnemu tłuszczowi. Od jutra znowu zaczynam, tylko już bez diet. Wszystko przez tą dietę. Nienawidzę jak coś mnie ogranicza, wolę sama ustalać sobie jadłospis i kalorie. Zostaję przy 500-600. Nie więcej. Dzisiaj zjadłam ok. 550.
Jeśli chodzi o ćwiczenia... bardzo proszę o efektowne ćwiczenia na dolną partię ciała, nogi i jeszcze raz nogi. Spalające, żeby nie rozbudować mięśni,. Bardzo dziękuję :(
Dobranoc :C

czwartek, 10 września 2015

Dzień 3 #SPD

Yo ho chudzinki! :)
Jutro wreszcie piątek! Weekend to teraz dla mnie jedyne dni, kiedy mam czas na wszystko. Zaczęły się mecze w mojej miejscowości, jeden jest akurat w tą sobotę ;) mam w planach też wybrać się na Kraków z koleżanką. Za półtora miesiąca moje urodziny, wreszcie 16 i chyba zrobię sobie kolczyka, tylko jeszcze nie wiem, pępek czy obojczyk?
W szkole mam już harówkę, dzisiaj kobieta od podstaw turystyki zaczęła pytać, miałam szczęście, że mnie nie zapytała. 3 WF na początek dnia, na 3 godzinie już ledwo stałam na nogach, chwiałam się idąc. Zjadłam śniadanie, więc to pewnie z przemęczenia. Teraz prawie w ogóle nie sypiam. Za nic bym się nie zwolniła, bo mama by mnie chyba udusiła, wszystko zwala na "złe odżywianie". Tak.. włosy mam zdrowe, paznokcie i skórę też, a więc wszystko jest w normie ;)

Bilans:
Śniadanie: Pół bagietki (137) + zielona herbata (2)
Lunch; Zielone jabłko (55)
Obiad: Kasza jęczmienna (37) + 4 kotleciki sojowe (76)
Podwieczorek: Herbata (2)
Kolacja: Druga połówka bagietki (137)
Razem: 446/450

Ćwiczenia:

  • 30 minut siłowni szkolnej
  • Brzuszki 10 minut
  • T.R Ballerina Beauty
  • T.R Lean and lovely Lower Abs
  • T.R Sexy Abs
Idę się ogarnąć, poczytać trochę "Kosogłosa" i chyba spać.. Jestem dziś wyjątkowo zmęczona. Jutro albo w niedziele czeka mnie wizyta u babci, zastanawiam się tylko jak jej odmówić jedzenia, które będzie chciała mi podać.

Miłego wieczoru motylki!


środa, 9 września 2015

Dzień 2 #SPD

Cześć wszystkim! :)
Dieta coraz bardziej zaczyna mnie wciągać co ma ogromne plusy. Byłam dziś u dermatologa, więc nie poszłam do szkoły. Bałam się, że przepisze mi tabletki wysuszające, ale ku mojemu zdziwieniu powiedział, że nie ma takiej opcji, że mam ładną cerę (mimo delikatnego trądziku). Dostałam żel do smarowania. W szkole już mam zadaną pracę na obsługę turystyczną. Rok szkolny dopiero się zaczął, a ja już mam dość ;/ z jednej strony cieszę się, że jest już szkoła, a z drugiej czuję, że to będzie ciężki rok.. Spałam dziś jakieś 5 godzin, bo około 2 zasnęłam, kończyłam "Komnatę Tajemnic"♥ musiałam wstać o 6. Po powrocie do domu musiałam się położyć spać i spałam od 15 do 18 :/ ćwiczenia skończyłam dopiero niedawno. Są plusy, wreszcie po dłuugich bardzo długich chwilach z moim "kochanym" telefonem Szajsungiem Trend Plus dostanę nowy telefon. Uwierzcie, że żaden telefon nie zepsuł mi nerwów tak, jak ten. Ale już koniec piekieł! :D

Bilans:
Śniadanie: Twarożek lekki z rzodkiewką (121)
Lunch: Kawa z cukrem (33)
Obiad: Warzywa na patelnię (120)
Podwieczorek:  Parę twardych bagietek (115) - zaokrąglam w razie czego
Kolacja: Zielone jabłko (61) + zielona herbata (2)
Razem: 490/500

Ćwiczenia:

  • Booty Shaking Towel
  • Bikini Abs
  • 37 minut rowerek stacjonarny
A więc tak, na pewno rezygnuję z tym przekąsek typu. twarde precelki, bagietki itp. Trudno będzie, ale muszę, jutro już 450 kcal. Nie wiem, jak będzie z tym weekendem, czy czasem nie przesadzę - jest mecz, więc mogą być %%, ale to nie jest pewne. Zaczęłam dietę w jesiennym sezonie, trochę lipa. Jutro wszystko będę lepiej wiedziała, postaram się nie przesadzać ani nie próbować niczego innego. Najwyżej skatuję się ćwiczeniami. Tymczasem, nadal dieta:D
Trzymajcie się chudo! <3

PS: Macie jakieś pomysły na mało kaloryczny obiad? Jem warzywa na patelnię, kaszę, ryż, ale rodzicom wciąż mało, mówią, że ciągle tylko to jem. Macie jakiś własny jadłospis? Jak tak, proszę o podanie, bo ja za bardzo nie mam :/

wtorek, 8 września 2015

Dzień 1 #SPD

Witajcie myszki! 
Jak wam mija tydzień? U mnie beznadziejnie ;/ od początku..
Miałam zamiar zacząć dietę od wczoraj, ale jak zwykle coś musiało mi się pokomplikować. Najpierw mój cudowny telefon postanowił nie budzić mnie do szkoły. Wstałam 7:35 a o 8 zaczynały mi się lekcje. Szybko poleciałam się umyć, pomalować i ubrać i nawet nie zdążyłam zjeść śniadania (wzięłam 3 chlebki). W biegu zabrałam tylko cienki sweterek, a na polu zastała mnie niska temperatura, wiatr i mżawka. Do szkoły mam 5 minut, ale to wystarczyło, żebym dostała gorączki. Tak więc gorączka złapała mnie na 3 godzinie, miałam wtedy geografię turystyczną. Po szkole od razu pod kołdrę. Ojciec zauważył, że jestem przeziębiona, więc od razu naładował mi obiadu, tu kisiel, tu cukierek i tyle z planów diety. Nie odmawiałam, bo nie chciałam się zbytnio narażać, a On wprost uwielbia wtrącać się do moich posiłków (wciąż nie akceptuje u mnie wegetarianizmu). Poćwiczyć też nie poćwiczyłam, bo od razu poszłam spać. 
Wiem, że lepiej jest zaczynać od poniedziałków i że "zacznę od jutra" jest idiotyczne, ale uwierzcie, że nie dałam rady się nawet podnieść z łóżka. Dzisiaj jest lepiej ;) skończyłam szkołę o 17, w domu zdążyłam się pokłócić z matką- oczywiście musiała wypomnieć mi jedzenie, ale nie obchodzi mnie to. Nikt mnie nie będzie zmuszał do jedzenia, skoro nie mam na nie ochoty.

Bilans:
Śniadanie: Omlet (98) + kawa z cukrem (52)
Lunch: Jogurt pitny Owoce leśne (106)
Obiad: Kasza jęczmienna (76) + kotleciki schabowe (75) + mizeria (34)
Podwieczorek: Herbata zielona (2)
Kolacja: 2 mini pomidorki (16) + 2 kromki chrupkiego pieczywa (38)
Razem: 497/500

Ćwiczenia:
  • Tiffany Rothe Abs
  • Tiffany Rothe Summer Workout
  • Tiffany Rothe Ballerina Legs x2
  • 10 minut brzuszki 
Tiffany mną zawładnęła♥ w jej ćwiczeniach czuję się najlepiej:) tak więc od teraz będę pisać same nazwy jej ćwiczeń, bo i tak ćwiczę tylko z nią.
Jutro mam dermatologa, a więc ominie mnie szkoła :) 
Trzymajcie się!! ♥

niedziela, 6 września 2015

### przed SPD + spadek wagi

Cześć chudzinki! Jak Wam minął weekend? Ja jestem zawiedziona, że już koniec.. w ciągu 2 dni znowu przestawiłam się na "wakacyjny" tryb i zupełnie nie wyobrażam sobie wstać rano o 6. Wolne spędziłam w domu, nie miałam siły wstawać z łóżka, ogólnie czuję się co raz słabiej :/
Dzisiaj obudziłam się o 11:30, wstałam w sumie tylko po to, aby się zważyć i coś przegryźć. Waga wykazała 54,5 a więc kolejny spadek, z czego bardzo się cieszę ;) spodziewałam się wzrostu, bo w tygodniu miałam małe napady, ale chyba mam szczęście. Zjadłam tosty z serem i tabasco "na pożegnanie" bo podczas spd raczej nie będę sobie mogła na nie pozwolić. Przeleżałam w łóżku do 16:30 (czytałam) dopóki moja mama nie wróciła z uczelni. Nie gadam z ojcem dlatego zamknęłam się w pokoju. Dzisiaj próbował mnie jakoś udobruchać dając zielonego snickersa, ale podziękowałam, nie tylko przez dietę. Co on sobie myśli, że głupie ciastko i zapomnę jak jest. Nie szanuję go za to, że każdego miesza z błotem, szmaci, a najbardziej jest mi przykro, że nie oszczędza nawet mnie i mamy (nie mówię już o mojej siostrze, bo mieszka w Anglii). Ostatnio się z nim pokłóciłam, bo oczywiście według niego za późno się szykuję, przygotowuję rzeczy itp. Była północ, ale szukałam stroju na WF. ale On jak zwykle się przyczepił, że jestem za głośno, co ja sobie wyobrażam itp. Skończyło się na tym, że zwyzywał mnie od szmat, kurew i zdzir a ja nie byłam mu dłużna:) no ale jak zwykle przekręcił, że to ja zaczęłam i musiałam się tłumaczyć mamie (dobrze, że wie jaki jest). I to ja mam go przepraszać! Chyba po moim trupie. Z mamą jest podobnie. Przychodzi z pracy, ledwo się prześpi, później musi oczywiście robić jedzenie dla ojca na następny dzień, jedzie do pracy na noc, a z nocy znowu na uczelnię. Jak przychodzi np. z pracy to ojciec zamiast przygotować jej kolację, to jeszcze wymaga, żeby ona mu ją robiła, chociaż jego praca nie wymaga stałych godzin ;) może jechać do pracy albo nie jechać, leży przed TV i wymaga, żeby mama zmęczona dawała mu jedzenie... Masakra.
Nie zawsze taki był.. ale przekwitanie :) dzisiaj zaczął się mój temat, że On nie będzie jeździł po szpitalach ze mną jak się jakiejś choroby nabawię, że nie jem nic wartościowego itp. na co mu powiedziałam, żeby się ode mnie odpie*dolił, Serio. Jem warzywa, owoce, tylko nie jem mięsa, bo nie lubię. Ale mięso = Bóg. Bez komentarza.

Bilans:
Śniadanie: Tosty z serem i tabasco (240)
Lunch: Latte z cukrem (52)
Obiad: Warzywa na patelnię (138)
Podwieczorek: 5 kromek chrupkiego pieczywa (95) + trochę winogron (55)
Kolacja: Sałatka (64)
Razem: 644

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Lean and lovely Lower Abs
  • Tiffany Rothe Sexy Standing Abs Tutorial 
  • Tiffany Rothe Ballerina Beauty
  • Brzuszki 10 minut
  • Rozciąganie
Dziś odrabiam ćwiczenia za czwartek, bo zrobiłam sobie wtedy wolne. Ogólnie, jak mówiłam jutro skinny pink diet, więc będę pisać bilanse codziennie przez miesiąc. Zaraz ustalę sobie jadłospis na jutro :)
Miłego poniedziałku i żeby tydzień jakoś zleciał:) oby do końca września (zaczynają się seriale):D
Dobranoc kruszynki! ;*

środa, 2 września 2015

16.

Cześć wszystkim! Jak po pierwszym dniu w szkole? Ja osobiście nie mam zastrzeżeń co do nowej szkoły i klasy. Moja klasa turystyczna została połączona z energetyką odnawialną, więc jestem I UT. Trochę śmiesznie brzmi. Poznałam trochę osób, szczególnie polubiłam jedną nową koleżankę i kolegę-tacy walnięci :D Nie przejmuję się tym, że starszaki gapią się jak na mięso, staram się zachować spokój bo mam ochotę im normalnie przywalić. No ale pierwszak = świeże mięso.
Zaczęłam o 8:50 i skończyłam o 15. Jutro mam 3 WF-y masakra... i dwie matematyki, więc kosmos. Jak przetrwam jutrzejszy dzień, będą niebiosa :D
Dziś miałam trochę dzień na biegu. Po szkole pędem do domu, oczywiście zamiast warzyw na patelnię, mama zaserwowała mi spaghetti. Myślałam, że oszaleję, ale pomyślała i kupiła ciemny makaron, w dodatku zrobiła mało kaloryczny sosik. Zjadłam bardzo mało. Po obiedzie poczytałam trochę i poleciałam po zeszyty i książki, oczywiście książek nadal brak. W domu bardzo długo się ociągałam, ale w końcu poćwiczyłam i teraz zabieram się za Harry'ego Pottera. Pierwsza część a potem z górki :D

Bilans:
Śniadanie: 2 małe jajka sadzone na oliwie z oliwek (136) + mała kromka chleba (40) + kawa z mlekiem i cukrem (22)
Lunch: Activia truskawkowa (160)
Obiad: Mała porcja spaghetti (74)
Podwieczorek: 5 kromek chrupkiego pieczywa (95)
Kolacja: Sałatka (67)
Razem: 586

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel
  • Tiffay Rothe Bikini ABS
  • 35 minut rowerek


Postanowiłam zacząć od następnego tygodnia zamiast skinny girl  skinny pink. Pomyślałam, że trudno mi będzie się przestawić z 500/600 kcal na np. 300. To trochę duży spadek i na pewno go odczuję, a nie chcę zemdleć w szkole czy coś podobnego. Mam zamiar zacząć spd od poniedziałku. Nie różni się aż tak od mojej obecnej dawki kalorii, a przynajmniej będę się bardziej ograniczać.
Nie wiem jak wy, ale ja wstając rano mam okropne mdłości. Ledwo mogę przełknąć śniadanie. Czasami wychodziłam bez śniadania i mdłości przechodziły dopiero kolo 2-3 lekcji. Też tak macie? Zastanawiam się czy jeść to śniadanie czy nie,
Jutro czeka mnie też mierzenie, miary podam jakoś pod wieczór.

Trzymajcie się chudo!

niedziela, 30 sierpnia 2015

### przemyślenia ♦ 'kiedy od­chodzi przy­jaciel, coś we mnie umiera.'

Hej motylki! <ostrzegam, że post jest kartką z pamiętnika>
Nie skomentuję nawet dzisiejszego dnia, bo nie tak wyobrażałam sobie ostatnie dni wakacji. Co prawda, nawet marzy mi się pójście do szkoły, przynajmniej zajmę się czymś za dnia. Jedyne co mnie boli, to, że nie będę mogła posiedzieć do 4 i spać do 14 :( serio, tak zleciały mi te 2 miesiące. Pamiętam jak oglądałam seriale do 4, nawet się nie zorientowałam, która godzina, dopóki nie zobaczyłam wschodu słońca za oknem. Wydaje mi się, jakby to było wczoraj, a nie ponad miesiąc temu. 
Z tego wszystkiego muszę jeszcze napisać do mojej przyjaciółki z która nie gadałam przez całe wakacje. Nie wiem czemu, ale trochę się boję. Chciałam iść z nią na rozpoczęcie, bo jesteśmy w tej samej klasie, miałam to zrobić dziś, ale cykorzyłam. Może to głupie, dziecinne, idiotyczne etc ale ona jest taką osobą... kurcze. Trudno nawet dobrać słowa. Jest świetna, z nią czuję się tak swobodnie. Nawet nie wiem, kiedy tak się do niej przywiązałam. Dlatego tak cholernie źle znoszę to milczenie. Czuję się jakby ktoś wbijał mi nóż w każdą część ciała, wyciągał i wbijał z powrotem z podwójną siłą. Była dla mnie oparciem w najtrudniejszych chwilach, kiedy już pomału upadałam, ona za każdym razem mnie podnosiła i kazała walczyć. Jest wpływowa, więc nawet mnie nie prosiła. Kazała mi się ogarnąć, uspokoić. Wiedziała kiedy, co mi dolega. Wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć, bo nigdy nie zdradzi, nie oszuka. Ale teraz... tak bardzo się boję. W styczniu o mało się nie pożegnałyśmy. Było mi tak cholernie źle. Przychodziłam do szkoły i ani ona ani żadna inna koleżanka nawet nie zamieniły ze mną słowa. Śmiały się do siebie, żartowały a ja myślałam, że zwariuję. Do domu przychodziłam zapłakana, leżałam w łóżku i tłumiłam w sobie wszystkie emocje. Na jedno sytuacja nie była aż taka tragiczna - moja sąsiadka i dobra kumpela też była w tym wszystkim. Razem co wieczór umawiałyśmy się i przesiadywałyśmy na klatce albo w naszych domach i dyskutowałyśmy jak się zachować, co robić. Nie chcę pamiętać tych wydarzeń tak jak i samej zimy. 
Co było w zimie.. oprócz tego że straciłam chłopaka i przyjaciela w jednym, to straciłam też cząstkę siebie. Coś we mnie zanikło, czego nigdy nie odzyskam. Jak to jest kochać kogoś, kogo tak naprawdę nigdy się nie poznało? Uwaga, ja wiem. Cholera, tak bardzo chciałabym cofnąć czas, żebyśmy nigdy się nie poznali, żebym nigdy nie poczuła już tego bólu, który czułam przez całe 3 miesiące. A na sam koniec dowiedzieć się kim tak naprawdę był... 
Z każdym dniem czuję się silniejsza i wyleczyłam się już całkiem, ale z każdą kłótnią przypominam sobie o felernych miesiącach i na nowo czuję się jak śmieć. Każda piosenka przypomina mi jedno wydarzenie, dobre czy złe i znowu wracam do punktu wyjścia. 
Od paru miesięcy mam jeden i ten sam koszmar. Kłócę się z kimś, jesteśmy na stromym klifie, w dole jest ogromna przepaść. Oboje jesteśmy ubrani na czarno. Nie widzę twarzy drugiej osoby. W jednej chwili zaczynamy się przepychać nie na żarty. Zmierzamy na krawędź klifu i owa osoba popycha mnie w samą przepaść. Czuję jak spadam i przygotowuję się na upadek, ale nagle się budzę. Miałam już 3 razy ten sam sen i zastanawiam się tylko kto jest moim 'zabójcą'. Czasami mam przed twarzą mojego 'eks' czasami przyjaciół. Masakra, czuję się z tym wszystkim jak psychol.

Jest 23, nie wiem co zrobić z koleżanką. Napisać? Jeśli pierwsza się nie odezwę, ona tego nie zrobi. Wiem, dziecinne pytanie, ale dla mnie trochę to ważne.

Jeśli ktoś dotrwał do końca to brawo. Lubię pisać, nawet teraz napisanie tego sprawiło mi wielką ulgę. Nawet jeśli was nie widzę, to i tak 'wygadanie' się przed kimś jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem na smutki. 

Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że SPEŁNIŁAM SWÓJ PIERWSZY CEL - chodzi o wagę! Jest 55! Ulga i satysfakcja w jednym. Dziś trochę zaszalałam, mama wyciągnęła mnie na spacer - musiałam zjeść loda i chrupki, ale i tak się cieszę. Za tydzień zaczynam skinny girl. Chciałam w tym, ale jadę na odczulanie i mama pewnie każe mi zjeść jakiegoś precla.

Przypominam jeszcze, że zmieniam cały wygląd bloga, nazwę i w ogóle całokształt. Więc jak coś nie uciekajcie mi! Nie zanudzam was już, dobranoc kruszynki!
XOXO

sobota, 29 sierpnia 2015

14. Ostatni weekend

Witajcie! Dzisiaj ostatni weekend wakacji... niby czym szybciej tym lepiej, ale czuję lekki niedosyt po tych wakacjach. Może ze względu na figurę albo po prostu te wakacje były smutne. Nie miałam za bardzo z kim się spotykać, moja siostra ze "szwagrem" była tylko na dwa tygodnie w Polsce, moja przyjaciółka z Włoch była tylko 12 dni, w dodatku zmarł jej dziadek. Trochę mi było przykro siedzieć w domu, ale nie miałam ochoty na kontakt z nikim. Najbardziej od kiedy zaczęłam walkę z wagą. Czuję, że nikt mnie nie rozumie, nikt nie chce zrozumieć. Nawet nie próbują. Żyję w dwóch światach, w jednym normalnym i jednym swoim. Mam taki świat, że wyobrażam sobie lepszą mnie. Perfekcyjną. Dlatego chcę jak najszybciej następne wakacje, kiedy już będę miała piękne ciało i chociaż w tym jednym przestanę mieć kompleksy. Od września zaczynam też kurację z tabletkami na trądzik. Nie mam go wiele, bo większość cerę wyczyściła mi antykoncepcja, ale zaczyna mi się robić i chcę jak najszybciej się pozbyć. Wtedy będę mieć masakryczną skórę, suchą i pękającą, ale efekty widać a to się liczy. Miałam zamiar zrobić kolczyka surface bar, ale będę musiała zaczekać :(
Dzisiaj siedziałam w domu pogrążona w książce i Kac Vegas. Nie poszłam po książki, nawet mi się nie chciało sprzątać.

Bilans:
Śniadanie: Jogurt Truskawkowy Bez cukru (164)
Lunch: Sałatka (40) + kawa z cukrem (52)
Obiad: Warzywa na patelnię (90)
Podwieczorek: Kisiel (120)
Kolacja: Pół średniego pomidora (11) + 2 jajka na miękko (114)
Razem: 591

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Summer Workout
  • Tiffany Rothe Booty Shaking 2
  • 35 minut rowerek
Znowu chodzą za mną tosty z tabasco i chyba zjem je na śniadanie, w dodatku mam mega ochotę na popcorn :( Jak to jest, że jak się chce coś jeść to nie ma, a jak się nie chce to jest. Grrr

Dobranoc! :*

piątek, 28 sierpnia 2015

13.

Cześć myszki ♥ Jak tam u Was? U mnie dosyć drętwo.. za kilka dni szkoła, a ja totalnie nie jestem przygotowana. Nie mam żadnych książek, dosłownie zero. Muszę to załatwić jutro i odwiedzić kilka księgarni, wiadomo, nie wszystko dostanę. Na szczęście wybrałam ten sam kierunek i ogólnie szkołę co moja siostra, więc może akurat trochę po niej "odziedziczę" :D
Byłam dziś w Krakowie, poszłam do mojego ulubionego studia piercingu, gdzie wymieniłam kolczyka na kółko, bo tamten już mnie nudził. Kupiłam dwa za pół stówki. Z tego wyjazdu nie zjadłam normalnego obiadu, co mnie rozdrażniło bo musiałam zjeść precla..  Ale byłam też w bibliotece i zamiast jazdy tramwajem szłam około 6 km, pomimo tego upału. Przy okazji kupiłam jesienno-zimowe butki. Wróciłam koło 18, bardzo długo zbierałam się do ćwiczeń, bo mega bolały mnie nogi. Ale poćwiczyłam, zjadłam lekką kolację i zaraz zabieram się za "Księżyc w Nowiu" ;)

Bilans:
Śniadanie: 2 kromki chrupkiego pieczywa (60) + pomidor (33)
Lunch: Latte z cukrem (52) + mini jabłuszko (22)
Obiad: Precel :( (270)
Podwieczorek: Trochę galaretki (75)
Kolacja: Sałatka z warzywami (87) + 1,5 kromki chrupkiego pieczywa (45)
Razem: 644

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel i Booty Shaking 1
  • Brzuszki 10 minut
  • Spacer szybkim krokiem 6 km


Ogółem od paru dni jestem mega śpiąca. Śpię więcej niż 12 godzin, co mnie trochę dziwi bo kładę się już koło 22/23 (zazwyczaj to była 3-4). Mówię mamie, że to tylko zmęczenie, bo czytam do późna, ale naprawdę tak nie jest. Nie wykluczam, że znowu mam problemy anemiczne, Za niedługo mam badania krwi i wątroby, zobaczymy co to będzie ;/


Trzymajcie się chudo!



czwartek, 27 sierpnia 2015

12.

Witajcie kruszynki! Za mną już 12 postów, a tu taka niespodzianka! Otwieram bloga i widzę ponad 1000 wyświetleń! Pięknie dziękuję♥
Wróciłam do domu wczoraj wieczorem. Nie pisałam już więcej postów, bo przez cały pobyt (trochę skrócony) praktycznie cały czas leżałam, spałam i czytałam i tak na zmianę. Otóż w tych rejonach mam dwukrotnie nasiloną alergię, a jako, że mam uczulenie na wszystko co żyje nie zabrakło czerwonych i swędzących oczu, nosa i gardła. Z jednej strony ciesze się, że pojechałam trochę wcześniej, bo babka doprowadzała mnie do szału. "Czemu jesz tak mało, Jak mała dziewczynka, Cały czas śpisz" bla bla bla. Naprawdę. Nie mam z nią najlepszego kontaktu, bo zawsze odtrącała mnie i moją siostrę. Dla niej liczą się tylko te wnuki, które sama po części wychowywała albo te, które są małe. Ostatnio w kuchni zauważyłam zdjęcia mojego kuzynostwa, dwójka najmłodszych, jedna ośmiolatka i mój kuzyn młodszy o dwa lata (wychowywała go). Mimo, że nie czuję do niej żadnej miłości ani niczego podobnego, zrobiło mi się trochę przykro. Nie było tam mnie, mojej siostry i dwóch kuzynek, ale one mają po 25 lat. Jak witałam się z dziadkiem było okej, przytulił mnie, dałam mu buzi w policzek. Dziadek się napatrzeć nie mógł jak "wyrosłam i wyładniałam i że on mnie nie poznaje" typowe, ale miłe. Z babką ledwo co, tylko ją przytuliłam a ona już zabierała ręce, więc nawet jej pocałować nie mogłam, ale myślę sobie bez łaski. Czułam się trochę jak intruz albo obcy, dlatego nie zamieniłam z nią chociażby słowa. Siedziałam tylko na górze w swoim pokoju, zamknięta i miałam gdzieś co się dzieję na dole.
U mnie w domu trochę lepiej, skończyłam czytać pierwszy tom "Zmierzchu" i już od razu zabrałam się za "Księżyc w Nowiu". Nie powiem, książka mile mnie zaskoczyła.

A teraz bilans:
Śniadanie: Pomidor (33) + jajko na twardo (78)
Lunch: Latte z cukrem (52) + pół nektarynki (30)
Obiad: Kotleciki schabowe (236)
Podwieczorek: Trochę galaretki pomarańczowej (75) + 3 kromki chrupkiego pieczywa (66)
Kolacja: Omlet (93)
Razem: 663

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel + Booty Shaking 2
  • Rowerek 35 minut
Dzisiaj jestem totalnie wymęczona, nie wiem dlaczego. Ledwo ruszyłam się z łóżka do drugiego łóżka. Zjadłam trochę więcej, ale nie mam sobie tego za złe. W końcu od "babcinego" jedzenia przechodzę na swoje żywienie. Co najlepsze, zauważyłam sporą zmianę w udach i brzuchu, Nogi wyglądają o niebo lepiej, a brzuch nawet bez wciągania jest szczupły. Podczas ćwiczeń nie lata mi tłuszcz z nóg, tylko pracują mięśnie a tłuszczu nie widać. Co raz bardziej mi się to podoba, ale nie na tym przystaję. Do 48 jeszcze trochę pracy przede mną.

Miłego wieczoru myszki, trzymajcie się chudo! ♥


niedziela, 23 sierpnia 2015

11. Wyjazd

Cześć myszki ❤ jestem juz w górach u mojej babci i niestety babcia solidnie przygotowała się na pprzyjazd mój i mamy i uciekła ciasto ze śliwkami i rogaliki z marmolada. Przyjechałam o 11:30, no powitanie oczywiście musiałam zjeść 3 rogaliki. Na szczęście niessą one słodkie, wiec to jedyne pocieszenie. Obiad zjadłam po 12. Poszłam do pokoju, trochę poczytałam i zmorzylo mnie idealnie tak, że spałam do 17. Ogólnie od kilku dni chodzę jak żywy trup, trochę mnie to martwi, bo w końcu za niedługo szkoła. Pospacerowalam dziś jeszcze parę kilometrów, zjadłam przy babci trochę ciasta (dosłownie stała kolo mnie). Dzisiejszy bilans jest w normie, gdyby nie te słodkości byłoby idealnie.
Właśnie najważniejsze! Dzisiaj jest niedziela czyli mój dzień ważenia. Mam 55,5!!!!!!!!!!!! Weszłam na wagę dzisiaj z myślą że ważę grubo ponad 58. Ja patrzę a tu taka niespodzianka! Wydaje mi się, ze poprzednio miałam 57,5 tylko dlatego, że zatrzymanie wody przez okres i dlatego waga zawyzala. Jestem bardzo zadowolona, efekty widzę wagowo, ale jakoś sama po sobie nie widzę :( mam nadzieje, ze wkrótce się to zmieni.

Bilans:
Śniadanie: Jajko sadzone (89) + pół pomidora (15)
Lunch: Rogale i trochę ciasta (203) :(
Obiad: Mini schabik (48) + trochę ziemniaków (26) i mizeria (34)
Podwieczorek: Cappuccino z łyżeczką cukru (74)
Kolacja: Zapiekanka warzywna (84) + herbata z łyżeczką cukru (20)

Tych słodkości policzylam więcej na wszelki wypadek, ogólnie babcia jest fanka mięsa, bo sami mają gospodarstwo, wiec zjeść musiałam absolutnie wszystko. Obiad zjadłam "mizernie" ale dla mnie lepiej ;) w ogóle mama juz mi zabrania jeść tabletki odchudzające, ale ja mówię że to tylko wspomagacz do utrzymania wagi. Rodzice mówią ze max jeszcze kilo mnie, nie będę im mówić że zrzucam jeszcze ponad 7.
Dziś dzień wolny od ćwiczeń :)
Notki postaram zamieszczać regularnie, mam swój internet, jakoś dam rade :)
miłej nocy motylki!  ♥

piątek, 21 sierpnia 2015

10. Don't give up!

Cześć motylki, jak wam minął dzień? Mi zleciał dość szybko. Wstałam o 13, czytałam książkę do 15, w między czasie zjadłam obiad. Ogarnęłam się, poćwiczyłam i oczywiście zdążyłam pokłócić się z moją mamą. Czasami tak mnie denerwuję, że nie daje rady. Powiedziałam jej kilka przykrych słów w przypływie złości, rzadko kiedy używam takiego języka do niej, ale doprowadziła mnie do furii. Po kilku nieprzyjemnych incydentach, postanowiłam się trochę uspokoić. Posłuchałam muzyki, pooglądałam chwilę TV i poczytałam. Wypiłam małą latte i położyłam się do łóżka. W końcu za tydzień szkoła (do której nie jestem kompletnie przygotowana), zastanawiam się jaka będzie moja nowa klasa oraz czy szkoła mi się spodoba czy też nie. Dzisiaj nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Jestem dziś w trochę lepszym humorze niż wczoraj, nie byłam głodna przez cały dzień z czego bardzo jestem zadowolona. Chyba późne wstawanie jest u mnie na plus :)

Bardzo dziękuję za ciepłe komentarze. Naprawdę nie wiem jak bym bez was dała radę. Dostaję ogromne wsparcie, a wasze miłe słowa tylko motywują do działania. Wierzę, że sobie poradzę tylko dzięki wam. Nie spodziewałam się. Dziękuję♥

Bilans:
Śniadanie: 2 wafle ryżowe (72)
Lunch: Malutka brzoskwinka (31)
Obiad: 3 kotlety sojowe (56) i 200 g warzyw na patelnię (120)
Podwieczorek: Latte z łyżką cukru (52)
Kolacja: tost z serem i tabasco (258)
Razem: 589

Tak, tost dał mi popalić, ale od dwóch tygodni brała mnie ochota i dziś nie wytrzymałam, zwłaszcza, że uwielbiam tabasco♥

Ćwiczenia:

  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel
  • Tiffany Rothe Booty Shaking 1
  • 40 minut rowerek stacjonarny
Z nerwów zapierniczałam na rowerku jak mały samochodzik, na plus dla ciała ;)

Za dwa dni ważenie, boję się co to będzie. Przede mną jeszcze wyjazd w góry, do babci. Jednak tym razem będę optymistką i uwierzę, że dam radę.
Miłej nocy ♥♥




czwartek, 20 sierpnia 2015

9. Pierwszy napad

Padłam. Po prostu padłam. Nie dałam rady, miałam napad. Chyba tutaj nie pasuję.. na początku wszystko było dobrze, ale teraz? Chcę mi się ryczeć. Z bezsilności, z głupoty, z braku pohamowania. Jestem jednym wielkim nieporozumieniem.. Nie daję sobie rady nawet z prostymi rzeczami, jestem jakąś chodzącą porażką. Próbowałam to wszystko wyrzygać, ale nie mogłam, bo koleżanka była w domu, a potem wszyscy się do domu zjechali. Próbuję, ukrywam codzienne wymuszanie wymiotów, ale moja koleżanka zaczęła zauważać. Pytała mnie dziś, czy nie mam bulimii albo coś podobnego. Zaczynam się bać, że zaraz dowiedzą się rodzice, a wtedy koniec ze wszystkim. Przestałam jeździć do babci, bo tam jem i jem. Ale skoro nawet nie radzę sobie w domu, to pytanie czy w ogóle tu pasuję...

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

8. ###

###

Spotkałam dzisiaj pewną osobę... chłopaka, który w maju nie chciał dać mi spokoju. Był to stalking, wszędzie za mną łaził, nie chciał się ode mnie odczepić. Kiedy dałam mu jasno do zrozumienia, że nie chcę z nim być, bo mi się nie podoba, ani w ogóle się spotykać - on wpadł w jakiś obłęd. Chodził koło mojego domu, przesiadywał w miejscach, w których najczęściej bywałam, nawet dzwonił i pisał, doładowywał konto. Miałam zamiar zawiadomić o tym policję, bo nic do niego nie docierało. Dla mnie były to dość męczące dni, kiedy próbowałam się go pozbyć, nadaremno. Dzisiaj go spotkałam, pierwszy raz od półtora miesiąca. Byłam z koleżanką. Pomijam fakt, że razem ze swoim koleżką zachowywali się jak para, on mu leżał na kolanach albo trzymali się za ręce. Ale sam fakt, że siedział w tym samym miejscu, co ja; gdy odchodziłam zaczepiał moją koleżankę. Sama jego obecność przyprawiała mnie o mdłości, Jak go widzę, to mam ochotę krzyczeć, dosłownie wpadam w szał. Czasami boję się, że w furii mogę mu coś zrobić. Kiedyś prawie doszło do rękoczynów,. Krzyczałam na niego, żeby dał mi spokój i już chciałam go uderzyć, gdyby nie znajoma. Stare sprawy wracają...




Dzisiejszy bilans:
Śniadanie: 2 wafle (70)
Lunch: Nektarynka (60) + kawa rozpuszczalna (5) z łyżeczką cukru (16)
Obiad: Warzywa na patelnię (120) + sałatka (56)
Podwieczorek: trochę chrupek bezglutenowych (97)
Kolacja: 2 wafle (70)
Razem: 494

Wiem, nie powinnam jeść tych chrupek bezglutenowych, ale w końcu to nie jest słodkie, tylko kukurydziane. Wolę taką przegryzkę niż np. tabliczkę czekolady.
Ostatnio bardzo przekonałam się do wody z cytryną - bardzo zapełnia żołądek. 

Ćwiczenia: 
  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel
  • Tiffany Rothe Booty Shaking 2
  • 35 minut rowerek stacjonarny 
Powiem, że dobrze się czuję zjadając dziennie 500 kalorii. nie jest to dla mnie mało, wręcz przeciwnie - czuję się świetnie. Może nawet zacznę SGD wcześniej niż planowałam.



Chciałam też wam bardzo podziękować za każdy komentarz. Wszyscy jesteście kochani i bardzo mi to pomaga. Nie sądziłam, że aż tyle osób będzie mnie wspierać, uwielbiam was♥
Dobranoc kruszynki <3 

niedziela, 16 sierpnia 2015

7. Po pierwszym ważeniu. ###

Witajcie chudzinki :)
Dzisiaj najgorszy dzień - ważenie, a więc stres, niepokój, wróg w jednym. Waga to mój najgorszy koszmar, ale tym razem było inaczej. Na wadze zobaczyłam 57,5! Zrzuciłam pół kilograma w tydzień z czego jestem bardzo dumna. Postanowiłam, że za każdy spadek wagi, raz w tygodniu (u mnie niedziela) będę się nagradzać - np. 200 kalorii więcej albo jakiś batonik, czekoladka itp. Bo czemu nie? Dopóki nie zacznę skinny girl diet mogę sobie jeszcze pozwolić na drobne grzeszki, bo później ani rusz! Dlatego zjadłam dzisiaj trochę bezglutenowych chrupek kukurydzianek i trochę chipsów cebulowych. Ciąży mi na żołądku, ale czuję się dobrze. Na obiad miałam trochę ryżu z dwoma łyżkami sosu mięsnego i sałatkę z sosem winegret. Na śniadanie zjadłam nektarynkę, a na podwieczorek trochę galaretki. Po podliczeniu zjadłam dziś 636 kcal. Nie jest źle :) Dziś dzień wolny od ćwiczeń. 

###

Nie wiem czemu mam dzisiaj taki dobry humor. Może dlatego, że wreszcie nie zamulam w domu przed komputerem, a wychodzę na miasto, śmieję się, jest dobrze :) Moja "przyjaciółka" nadal nie daje znaku życia. Wczoraj ją widziałam, szła po drugiej stronie ulicy, nawet się nie popatrzyła. Wzrok w telefon i przed siebie. Było mi przykro, a zarazem byłam wściekła. Zrzucić kilogramy chcę dla siebie. Chcę być lekka i piękna. Ale mam wrażenie, że robię to też po to, żeby pokazać jej, że jeśli chcę mogę być lepsza niż ona. Może to tylko wygląd, może za bardzo się przejmuję - nie. Ciało to praca, trzeba pracować nad sobą, jeśli chcemy osiągnąć perfekcję. Może chcę też pokazać, że sama mogę wyglądać jak te wszystkie modelki z magazynów, tylko bez photoshopa, a silną wolą, umysłem i pracą. 
Dzisiaj wreszcie szczerze się śmiałam. To był jeden z najlepszych dni wakacji, nie licząc pobytu mojej najlepszej przyjaciółki w Polsce (mieszka na stałe we Włoszech :<). Moja dawna kumpela ma ten sam problem co ja, więc pomyślałam, czemu by się nie spotkać. Dużo wspominałyśmy, śmiałyśmy się, ona opowiadała mi co ostatnio się u niej wydarzyło, ja jej również. Chodziłyśmy po różnych miejscach i gadałyśmy o głupotach, Oglądałyśmy gwiazdy i śmiałyśmy się, bo każdy samolot wyglądał jak UFO :> zobaczyłam nawet 2 spadające gwiazdy, których się cholernie wystraszyłam :> naprawdę nie wiem czemu. :)
W niektórych momentach chcę, żeby zaczęła się już szkoła. Idę do nowej szkoły, nowa klasa = nowy rozdział w życiu. Poznam nowe osoby, ale zostaną też stare (moja tzw. przyjaciółka jest ze mną w klasie). Mam nadzieję zawrzeć jakieś nowe przyjaźnie, żeby wszystko jakoś się ułożyło, Nie ma sensu rozpaczać, po tych, którzy mają nas gdzieś. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą.
"You shouldn't miss people who don't miss you, right?" — Hanna Marin

PS: Pamiętnik będę oznaczać ### w każdym poście. Dobranoc ♥

sobota, 15 sierpnia 2015

6. KILL ME OR MURDER ME

ZABIJCIE MNIE, ZAMORDUJCIE, COKOLWIEK!!!!!!!!!
Byłam dzisiaj na spotkaniu z dawną koleżanką, kilka godzin, przed chwilą wróciłam. Niestety napadł mnie okropny głód, czułam się jakby mój brzuch robił salta. Moja koleżanka też była głodna i kupiłyśmy sobie frytki..... Tak wiem, okropne, w ogóle mam przez to mega doła teraz, chyba zaraz to zwrócę. Na szczęście zjadłam dzisiaj mało, więc te frytki dużo mi nie zrobiły, ale... zaniedbałam dzisiejszy dzień i to przed ważeniem.... Tylko, po prostu trudno mi było utrzymać w tajemnicy odchudzanie i to przed nią, która zna mnie bardzo dobrze, bo kiedyś się przyjaźniłyśmy. Mama też zaczęła zauważać, że piersi mi zmalały i pyta jak odżywianie, oczywiście nie mówię jej, że wymiotuję bo by mnie chyba sprała. Zawsze miałam taki problem, że to co zjadłam to zwymiotowałam. Koleżanki pytały mnie, czy nie mam bulimii. Ja zawsze je zbywałam i udawałam, że nie słyszę pytania, bo naprawdę jej nie miałam. Ostatnio zmuszam się do wymiotów jak zjem coś, czego nie chciałam albo kiedy zjem za dużo. Ale te frytki... Chodzi o to, że nie widziałam się z nią dawno i wreszcie się śmiałam, bo moja podobno przyjaciółka ma mnie w dupie, dzisiaj nawet mi cześć nie powiedziała jak koło niej przechodziłam, chociaż tak na dobrą sprawę, to nawet się nie pokłóciłyśmy. Ona po prostu od półtora miesiąca nie daje znaku życia..
Eh... dobra bilans:
Śniadanie: Szklanka wody z wciśniętą cytryną (0)
Lunch: Nektarynka (60) 
Obiad: Warzywa na patelnię (150)
Podwieczorek: Trochę galaretki (52)
Kolacja: Frytki (270)
Razem: 532

Ćwiczenia:
  • Tiffany Rothe Booty Shaking 2
  • Tiffany Rothe Summer Workout
  • 10 minut brzuszki
Zjadłam te frytki na pół z koleżanką... Naprawdę okropnie się z tym czuję, ale to był ostatni raz. Więcej tego nie zjem.. Teraz idę to wyrzygać, przykro mi:(
Ochrzańcie mnie jak się da, zasłużyłam.
Dobranoc motylki :c

PS: Dziękuję za motywujące komentarze i rady. Naprawdę jesteście kochani, bardzo mi to pomaga♥

EDIT: Wyrzygałam je całe. Nie dałam rady :< Wybaczcie kruszynki :C

piątek, 14 sierpnia 2015

5. Zmianki blogowe

Mam w planach lekkie zmiany, chodzi o bloga. Chciałam zawsze mieć bloga, który będzie miał licznych czytelników, bo od zawsze lubiłam pisać i wychodziło mi to całkiem znośnie. Nie mam zamiaru prowadzić tu opowiadań, ale chciałabym czasami poprowadzić go coś a'la pamiętnik. Nie codziennie, ale gdy będę tego potrzebować. Mam ostatnio trochę nieprzyjemne dni.. Zawsze będę go oznaczać w tytule:)
Za dwa dni się ważę i trochę się boje. Chciałabym, żeby okazało się, że ważę mniej niż 58, ale jeżeli cyferki pójdą ponad 58 to się chyba załamię. Co prawda wreszcie zaczął mi się okres na który czekałam od 4 miesięcy (rozregulował się po rezygnacji z brania hormonów), więc waga powinna być mniejsza, ale mimo wszystko... Jutro mam zamiar trochę poeksperymentować i zjeść tylko 500 kalorii. Pod koniec następnego tygodnia jadę do babci w góry, więc tam pewnie trochę waga mi podskoczy - babcia lubi piec. Nie byłam u niej 3 lata mimo, że to tylko 130 km od nas. Będę się starała ograniczać i jeść w mniejszych ilościach te specjały. Nie będę miała rowerka stacjonarnego, czyli pozostanie mi bieganie i rolki, ale to też ruch, więc jest dobrze:) Będę miała wagę, więc przyjdzie mi dzienne ważenie. A teraz bilans:

Śniadanie: 5 okrągłych twardych precli (95)
Lunch: Nektarynka (60)
Obiad: Warzywa na patelnię (132)
Podwieczorek: galaretka agrestowa (152)
Kolacja: Omlet z jednego jajka z cebulą (100)
W między czasie zjadłam 3 precelki (57)
Razem: 596

Nie powinnam jeść tej galaretki ale jest taki upał, że musiałam zjeść coś zimnego.

Ćwiczenia:
  • 35 minut rowerek stacjonarny
  • Tiffany Rothe Booty Shaking Waist Workout
  • Tiffany Rothe Booty Shaking Towel
Czuję się okropnym grubasem.. W następnym tygodniu zrobię sobie albo głodówkę albo zejście do 300 kalorii. We wrześniu też muszę się ogarnąć i zrobić skinny girl jakoś w połowie.
Miłej nocy kruszynki:(

środa, 12 sierpnia 2015

4. Dalej do celu!

Cześć wszystkim!:) Dzisiaj bardzo dopisuje mi humor, bo mam niesamowitą wiadomość!!
Otóż, przed wyjściem, jak zwykle nie widziałam jakie spodenki ubrać. Miałam do wyboru te, które kupowałam w maju i zeszłoroczne. Chciałam spróbować założyć te z zeszłego roku.... i są dobre!!!! Bardzo mnie to ucieszyło, bo przed wakacjami nie mogłam ich wcisnąć na uda, a co dopiero je nosić! Ubierałam je rok temu, jak miałam jeszcze 8 kg mniej:( Mają rozmiar S - myślałam, że nigdy nie będę już mogła nosić tego rozmiaru, a teraz w nie wchodzę i nawet muszę zapinać pasek :) humor od razu mi się polepszył.
Dziś pochodziłam po Galerii Krakowskiej, w sumie większość czasu przeznaczyłam na spacer do pracy mojej mamy i na czytanie, bo jestem ukrytym molem książkowym;> Obok siebie miałam wodę, oczywiście moją ulubioną Nałęczowiankę. Powiem wam, że nie byłam przekonana co do ciągłego picia wody, może ze względu na to, że jestem fanką soków pomarańczowych. Ale doszłam do wniosku, że w sokach jest mimo wszystko sporo kalorii a w wodzie żadnej. Zresztą po wodzie czułam się znacznie lepiej i mniej chciało mi się pić niż po jakimś słodkim napoju. W dodatku świetnie "zapycha" żołądek.
A właśnie chciałam podziękować osobom, które w komentarzach pod jednym postem napisały, że najlepiej niwelować głód gumami miętowymi. Super sposób i naprawdę skuteczny! Nawet nie widziałam, że moje kochane Airwaves fioletowe, aż tak mnie nakarmią :>

Bilans:
Śniadanie: 250 ml nektaru pomarańczowego (110)
Lunch: Jogurt owocowy naturalny, Niskotłuszczowy 70 g (69)
Obiad: 1/3 piersi z kurczaka, pieczona, delikatnie faszerowana 70 g (77) i 3 mini ziemniaczki pieczone (48)
Podwieczorek: Obwarzanek (270) 
Kolacja: 5 mini mozzarellek (86) i pomidor (22)
Razem: 682

Jestem zadowolona bo nie zjadłam żadnych słodyczy pod żadną postacią i w dodatku zjadłam mniej niż 800 :) Nie jestem zadowolona z tego kurczaka, ale musiałam go zjeść, bo dawno nie jadłam żadnego mięsa - tak tłumaczą to moi rodzice. U nich, a głównie u mojego taty "kup mi warzywa na patelnię" = "kupiłem Ci mięsko z ziemniaczkami pieczonymi" fuuj. Ale nie dogodzisz:)

Dzisiejsze ćwiczenia:
Tiffany Rothe Bikini ABS
Tiffany Rothe Booty Shaking Towel
35 minut rowerek stacjonarny
5 km spacer szybkim krokiem

Miłej nocy motylki, trzymajcie się chudzinki!!♥


poniedziałek, 10 sierpnia 2015

3. Małe grzeszki

Cześć kruszynki♥
Postanowiłam się ważyć co tydzień w niedzielę, żeby w pełni kontrolować wagę. Wolę to, niż dzienne ważenie, bo kilka cyferek, a potrafi zmienić nastrój:(
Dzisiaj trochę "zaszalałam", bo zjadłam trochę więcej niż planowałam, ale tak się kończą te wypady do babć... dzisiaj wolałam nie kombinować, bo ostatnio zauważyła, że nic nie chcę jeść, więc nie chciałam za bardzo tego pokazywać.
Postanowiłam, że będę pisać bilanse, ale nie codziennie, tylko np. 2-3 razy na tydzień. Dzienne bilanse zacznę zamieszczać jak zacznę skinny girl diet, którą planuję zacząć we wrześniu:)

Dzień minął mi bardzo szybko, bo wstałam o 13:30.. Kładę się spać dość późno, ale w te upały nawet mi się nie chce ruszać z łóżka. Jeśli chodzi o późne wstawanie to nawet je lubię, bo mogę się łatwo wymigać od śniadania. Dziś 35 stopni temperatury, istna smażalnia, więc nie odmówiłam sobie loda. Dla spokoju zjadłam tez u babci tabliczkę czekolady bez cukru, żeby mi już nie kazała jeść ciastek. Dziadek kupił mi małego energetyka, którego wypiłam z żalem, Jako, że nie mamy za dobrego kontaktu, a niedawno stracił pracę i nie ma co ze sobą zrobić, wypiłam, żeby mu nie sprawiać przykrości. Wolę energetyka niż piwo, które mi chciał kupić, a piwo = 350 dodatkowych kalorii, więc podziękowałam.

Cieszę się jednak, że mam do babci 2 km w jedną stronę i wyjazd pod sporą górkę, mogę spalić kilka kalorii na rowerze, a jeżdżę bardzo szybko.
To moje małe grzeszki dzisiaj:( nie jestem zbytnio zadowolona, coś czuję, że zaraz to wszystko zwrócę. Ale spaliłam sporo, a mianowicie ćwiczenia:

  • T. Rothe Booty Shaking Towel (ok. 14 minut ćwiczeń)
  • T. Rothe Booty Shhaking p.2 (ok. 12 minut ćwiczeń)
  • Rowerek stacjonarny 35 minut 30km/h - ok.17 km zrobione
Do tego 4 km intensywnej jazdy pod górkę, więc nie jest  źle :)

Niedługo, a w zasadzie, jak dostanę nowy telefon, bo ten obecny jest złomem, wstawię wam zdjęcie mojego fatalnego ciała i pokażę na czym stoję. Ocenicie za mnie:*

Miłej nocy motylki,  trzymajcie się chudo♥♥



czwartek, 6 sierpnia 2015

2. Źle psychicznie:(

W sobotę mija mi dopiero tydzień od mojej diety, a ja wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że nie widzę żadnych efektów:( co prawda, z wagi zeszło pół kilograma i czuję się odrobinę lżejsza na brzuchu, to wciąż pozostają okropne uda, których nie mogę się pozbyć:(
Jem po 800 kalorii dziennie, staram się rozkładać posiłki tak, abym nie czuła głodu, ale czasami nie daję rady i sięgam po doładowanie. Potrzebuję pomocy. Jak skutecznie niwelować uczucie głodu? Nie chcę ładować się kaloriami, bo cały mój jadłospis pójdzie na marne.
Dzisiaj trochę przesadziłam. Zjadłam 4 kostki czekolady (zostałam zmuszona przez babcię) i pół drożdżówki. Czuję się z tym paskudnie, mimo, że nie przekroczyłam dziennej dawki kalorycznej. Większość wyplułam do chusteczki i wyrzuciłam, (tak naprawdę zrobiłam to pierwszy raz) po czym napiłam się wody i trochę zwymiotowałam. Tak cholernie czuję się z tym źle, że mam ochotę płakać. Marzę o szczupłej sylwetce, a nie chcę wpieprzać jak świnia i wyglądać jak grubas.
Motylki, po jakim czasie zauważałyście u siebie zmiany? Chodzi mi głównie o ciało, nie wagę. Mam zamiar ważyć się po każdym tygodniu, w niedziele, a chcę wiedzieć jak u was.
Trzymajcie się:(



środa, 5 sierpnia 2015

1. Start

Witam! Założyłam tego bloga, który - mam nadzieję - zainteresuje niektórych z was. Mam na myśli głównie dziewczyny, które tak jak ja, są teraz w fazie "dążę do celu" mianowicie odchudzania:) W internecie wolę być anonimowa, dlatego po prostu Talia :) Mam 16 lat, w tym roku idę do 1 technikum.
Ale do sedna- od dawna borykam się z kompleksami, Nie lubię swojego nosa, cery, a najbardziej swojego ciała. Nie akceptuje siebie w całości, wręcz nienawidzę swojego wyglądu. Najgorsze się u mnie uda i brzuch. Mam dość szerokie biodra, nie przeszkadza mi to zbytnio, ale brzuch jest tragiczny. Mam wyrzeźbiony brzuch bo kiedyś dużo nad nim pracowałam, ale na zewnątrz wygląda okropnie. Muszę wciągać brzuch, bo inaczej jest trochę wystający co wygląda odrażająco. Moje uda są bardzo szerokie. Zarys jest szczupły, ale większość przykrywa tłuszcz. Na ulicy tęsknym wzrokiem patrzę na dziewczyny z idealnie szczupłymi nogami, płaskim brzuchem i ślicznie wydatnymi obojczykami. Koleżanki, mama, tata mówią mi "super wyglądasz, nie musisz się ograniczać, wystarczą ćwiczenia" ja uważam, że to kłamstwo. Mówią tak, bo nie chcą mnie zranić. U mnie dieta to podstawa. Miałam ich milion , najczęściej kończyłam je po tygodniu. Ale teraz koniec! Chcąc być piękną, trzeba trochę pocierpieć, Moja dieta trwa już 6 dni, codziennie zjadam po 800 kcal, nigdy więcej i dużo ćwiczę. Zażywam jeszcze tabletki odchudzające, więc wspomaganie mam na 100 %. Od połowy czerwca się lekko ograniczałam, ćwiczyłam i po powrocie z wakacji schudłam 1 kilogram, co mnie zdziwiło, bo nie odmawiałam sobie gofra czy loda, kiedy miałam ochotę. Od lipca do teraz schudłam kolejny kilogram, bez ograniczania się. Teraz jest inaczej. Wyrzucam z jadłospisu słodkości, słodkie napoje a przerzucam się na niskokaloryczne produkty, np. ryż i wodę. Marzę o perfekcyjnej figurze, chcę być perfekcyjna i piękna. Za cel postanowiłam sobie na razie 3 kg mniej od obecnej wagi. Moim największym marzeniem jest mieć chude nogi. Zrobię sobie prezent na urodziny i wytrwam. Od dzisiaj jestem z wami. Trzymajcie za mnie kciuki i do zobaczenia!

Krótki bilans:

wzrost: 168 cm
waga obecna: 58 kg
cel początkowy: 55 kg
wymarzona figura:
wymarzone nogi: