Nie skomentuję nawet dzisiejszego dnia, bo nie tak wyobrażałam sobie ostatnie dni wakacji. Co prawda, nawet marzy mi się pójście do szkoły, przynajmniej zajmę się czymś za dnia. Jedyne co mnie boli, to, że nie będę mogła posiedzieć do 4 i spać do 14 :( serio, tak zleciały mi te 2 miesiące. Pamiętam jak oglądałam seriale do 4, nawet się nie zorientowałam, która godzina, dopóki nie zobaczyłam wschodu słońca za oknem. Wydaje mi się, jakby to było wczoraj, a nie ponad miesiąc temu.
Z tego wszystkiego muszę jeszcze napisać do mojej przyjaciółki z która nie gadałam przez całe wakacje. Nie wiem czemu, ale trochę się boję. Chciałam iść z nią na rozpoczęcie, bo jesteśmy w tej samej klasie, miałam to zrobić dziś, ale cykorzyłam. Może to głupie, dziecinne, idiotyczne etc ale ona jest taką osobą... kurcze. Trudno nawet dobrać słowa. Jest świetna, z nią czuję się tak swobodnie. Nawet nie wiem, kiedy tak się do niej przywiązałam. Dlatego tak cholernie źle znoszę to milczenie. Czuję się jakby ktoś wbijał mi nóż w każdą część ciała, wyciągał i wbijał z powrotem z podwójną siłą. Była dla mnie oparciem w najtrudniejszych chwilach, kiedy już pomału upadałam, ona za każdym razem mnie podnosiła i kazała walczyć. Jest wpływowa, więc nawet mnie nie prosiła. Kazała mi się ogarnąć, uspokoić. Wiedziała kiedy, co mi dolega. Wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć, bo nigdy nie zdradzi, nie oszuka. Ale teraz... tak bardzo się boję. W styczniu o mało się nie pożegnałyśmy. Było mi tak cholernie źle. Przychodziłam do szkoły i ani ona ani żadna inna koleżanka nawet nie zamieniły ze mną słowa. Śmiały się do siebie, żartowały a ja myślałam, że zwariuję. Do domu przychodziłam zapłakana, leżałam w łóżku i tłumiłam w sobie wszystkie emocje. Na jedno sytuacja nie była aż taka tragiczna - moja sąsiadka i dobra kumpela też była w tym wszystkim. Razem co wieczór umawiałyśmy się i przesiadywałyśmy na klatce albo w naszych domach i dyskutowałyśmy jak się zachować, co robić. Nie chcę pamiętać tych wydarzeń tak jak i samej zimy.
Co było w zimie.. oprócz tego że straciłam chłopaka i przyjaciela w jednym, to straciłam też cząstkę siebie. Coś we mnie zanikło, czego nigdy nie odzyskam. Jak to jest kochać kogoś, kogo tak naprawdę nigdy się nie poznało? Uwaga, ja wiem. Cholera, tak bardzo chciałabym cofnąć czas, żebyśmy nigdy się nie poznali, żebym nigdy nie poczuła już tego bólu, który czułam przez całe 3 miesiące. A na sam koniec dowiedzieć się kim tak naprawdę był...
Z każdym dniem czuję się silniejsza i wyleczyłam się już całkiem, ale z każdą kłótnią przypominam sobie o felernych miesiącach i na nowo czuję się jak śmieć. Każda piosenka przypomina mi jedno wydarzenie, dobre czy złe i znowu wracam do punktu wyjścia.
Od paru miesięcy mam jeden i ten sam koszmar. Kłócę się z kimś, jesteśmy na stromym klifie, w dole jest ogromna przepaść. Oboje jesteśmy ubrani na czarno. Nie widzę twarzy drugiej osoby. W jednej chwili zaczynamy się przepychać nie na żarty. Zmierzamy na krawędź klifu i owa osoba popycha mnie w samą przepaść. Czuję jak spadam i przygotowuję się na upadek, ale nagle się budzę. Miałam już 3 razy ten sam sen i zastanawiam się tylko kto jest moim 'zabójcą'. Czasami mam przed twarzą mojego 'eks' czasami przyjaciół. Masakra, czuję się z tym wszystkim jak psychol.
Jest 23, nie wiem co zrobić z koleżanką. Napisać? Jeśli pierwsza się nie odezwę, ona tego nie zrobi. Wiem, dziecinne pytanie, ale dla mnie trochę to ważne.
Jeśli ktoś dotrwał do końca to brawo. Lubię pisać, nawet teraz napisanie tego sprawiło mi wielką ulgę. Nawet jeśli was nie widzę, to i tak 'wygadanie' się przed kimś jest dla mnie najlepszym rozwiązaniem na smutki.
Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że SPEŁNIŁAM SWÓJ PIERWSZY CEL - chodzi o wagę! Jest 55! Ulga i satysfakcja w jednym. Dziś trochę zaszalałam, mama wyciągnęła mnie na spacer - musiałam zjeść loda i chrupki, ale i tak się cieszę. Za tydzień zaczynam skinny girl. Chciałam w tym, ale jadę na odczulanie i mama pewnie każe mi zjeść jakiegoś precla.
Przypominam jeszcze, że zmieniam cały wygląd bloga, nazwę i w ogóle całokształt. Więc jak coś nie uciekajcie mi! Nie zanudzam was już, dobranoc kruszynki!
XOXO
Kochana wiem jak jest Ci teraz trudno bo sama byłam w podobnej sytuacji i nie ukrywam ,że ten ból jeszcze długo będzie Cię męczył,spędzał sen z powiek. Dam Ci dobrą radę z własnego doświadczenia ,najlepszym sposobem na to jest odegranie się, pokazanie ,że jest się lepszym w czym tylko można. Bądz po prostu perfekcyjna w każdym calu :* Trzymaj się CHUDO<3
OdpowiedzUsuńPowodzenia na SGD :) Nie przejmuj się tą dziewczyną, gdyby była przyjaciółką, nie zachowywałaby się tak. Uważam, że bardzo często mylimy przyjaźń z przywiązaniem, może tak jest i w Twoim przypadku. Zresztą nie chcę krakać, okaże się we wrześniu. Trzymaj się
OdpowiedzUsuń