niedziela, 23 sierpnia 2015

11. Wyjazd

Cześć myszki ❤ jestem juz w górach u mojej babci i niestety babcia solidnie przygotowała się na pprzyjazd mój i mamy i uciekła ciasto ze śliwkami i rogaliki z marmolada. Przyjechałam o 11:30, no powitanie oczywiście musiałam zjeść 3 rogaliki. Na szczęście niessą one słodkie, wiec to jedyne pocieszenie. Obiad zjadłam po 12. Poszłam do pokoju, trochę poczytałam i zmorzylo mnie idealnie tak, że spałam do 17. Ogólnie od kilku dni chodzę jak żywy trup, trochę mnie to martwi, bo w końcu za niedługo szkoła. Pospacerowalam dziś jeszcze parę kilometrów, zjadłam przy babci trochę ciasta (dosłownie stała kolo mnie). Dzisiejszy bilans jest w normie, gdyby nie te słodkości byłoby idealnie.
Właśnie najważniejsze! Dzisiaj jest niedziela czyli mój dzień ważenia. Mam 55,5!!!!!!!!!!!! Weszłam na wagę dzisiaj z myślą że ważę grubo ponad 58. Ja patrzę a tu taka niespodzianka! Wydaje mi się, ze poprzednio miałam 57,5 tylko dlatego, że zatrzymanie wody przez okres i dlatego waga zawyzala. Jestem bardzo zadowolona, efekty widzę wagowo, ale jakoś sama po sobie nie widzę :( mam nadzieje, ze wkrótce się to zmieni.

Bilans:
Śniadanie: Jajko sadzone (89) + pół pomidora (15)
Lunch: Rogale i trochę ciasta (203) :(
Obiad: Mini schabik (48) + trochę ziemniaków (26) i mizeria (34)
Podwieczorek: Cappuccino z łyżeczką cukru (74)
Kolacja: Zapiekanka warzywna (84) + herbata z łyżeczką cukru (20)

Tych słodkości policzylam więcej na wszelki wypadek, ogólnie babcia jest fanka mięsa, bo sami mają gospodarstwo, wiec zjeść musiałam absolutnie wszystko. Obiad zjadłam "mizernie" ale dla mnie lepiej ;) w ogóle mama juz mi zabrania jeść tabletki odchudzające, ale ja mówię że to tylko wspomagacz do utrzymania wagi. Rodzice mówią ze max jeszcze kilo mnie, nie będę im mówić że zrzucam jeszcze ponad 7.
Dziś dzień wolny od ćwiczeń :)
Notki postaram zamieszczać regularnie, mam swój internet, jakoś dam rade :)
miłej nocy motylki!  ♥

2 komentarze:

  1. To fajnie, że możesz pisać regularnie. Gratuluję spadku wagi:)
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tymi babciami to szkoda gadać :\
    Swoją ja też dzisiaj odwiedziłam. Wpychać bardziej to chyba żadna nie potrafii. Ale odmawiałam i kazała mi w takim razie coś sobie innego kupić. Kupiłam banany. A ta i tak swoje. Weź babeczki, może loda? Mimo "bólu brzucha", "zaparć" ta usilnie co minutę pcha.
    Mniej kilogramów? Super!

    OdpowiedzUsuń